Damon, krew, smutny dla mojej ( no nie mojej xD ale cii) Andż :D ♥Prosze bardzo :D.
Nie wiem jak mi to wyjdzie, nigdy Nie pisałam nic krwawego.
Więc Nie bij jak moja wizja twórcza Ci się Nie spodoba :D
Przede wszystkim - Przepraszam że tak długo czekałaś (3dni?4? Jakoś tak
Ana Prewel - Lily Collins
René Prewel - Krysten Ritter
Stefan Salvatore - Paul Wesley
Damon Salvatore - Ian Somerhalder
*****
To było pięknego popołudnia. Moja mama zawołała mnie na dół. Zbiegłam po schodach myśląc że, może coś się stało. Weszłam do kuchni. Przy stole siedział jakiś chłopak.
- Hey, Ana. Przyszedł do ciebie kolega.
Kolega? Przecież ja go nie znam!
-Pani Prewel, mógłbym zabrać na troche Ane?
-Jasne. I mów mi René, czuje sie staro- zaśmiała się. To było conajmniej dziwne.
-Nie Bedę jej na długo zajmował , pani.. René - uśmiechnął się do mojej mamy - Chodź Ana.
Wyszłam za nim z domu.
-Kim jesteś? Czego chcesz?- zapytałam od razu.
-Spokojnie, lala. Mam na imię Damon. Widziałaś kiedyś takie zęby? - pokazał swoje kły.
-Jesteś...
-Tak, Skarbie. Chodź.
-Gdzie idziemy ?- zapytałam zszokowana. No bo co on sobie myśli? Że jak jest seksowny to od razu może sobie tak wpadać do mojego domu?
-Wiem że jestem seksowny, ale dzieki. Zadajesz dużo pytań, wiesz?
-Taka natura.
Po tym zdaniu nastąpiła ciemność.
***
Obudziłam się w jakimś pokoju. Koło mnie leżały 3 półmartwe dziewczyny, z ranami na szyjach.
-Obudziłaś się królewno? - spojrzałam na niego.
-Jaja sobie robisz?
Bolała mnie głowa. Och jeny..
-Może aspirynke? - zapytał mnie Damon z szerokim uśmiechem - Musisz dobrze wyglądać, zaraz przyjdzie mój brat. Stefan.
-Może jest milszy od ciebie.
-Taaaaaa. Jest, niestety.
Ziewnełam. Gratulacje Ana.
-Oj, Nie ładnie.
W tym momencie wszedł jakiś chłopak.
-Czemu ją przywiązałeś?
Faktycznie, spojrzałam na krzesło na którym siedziałam. Byłam do niego przywiązana!
-Jeśli jest tym czym myślimy że jest, może wyrządzić sobie lub nam krzywde- odpowiedział mu Damon.
-Nie lubie zagadek, więc może powiecie mi czego chcecie? Nie chce stać w korkach, późno już - zdałam się na nonszalancje. Damon podszedł do mnie. W ręku trzymał jakieś ostre narzędzie.
-Ulubiona liczba? - zapytał, śmiejąc się. Jakby było w tym coś śmiesznego.
-Nie mam takowej - odpowiedziałam znudzona i troche głodna. Przyjrzałam się narzędziu w jego dłoni. Żyletka. Świetnie.
-Co powiesz na.. 7?
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Siedem cięć na mojej twarzy. Siedem ran. Siedem ruchów nadgarstkiem. Łzy spływały po moich policzkach, na siedem ran.
-Nie płacz, bo będzie piekło.
-ZA CO TO??! - wydarłam się. Przecież ja nic im nie zrobiłam.
-Wiesz za dużo. I nie jesteś człowiekiem.
-Damon nie musiałeś od razu tak brutalnie - odezwał się Stefan.
-Jeśli ona tym jest.. zagoi jej się i nie będzie żadnych śladów.
-A jeśli się NIE zagoi?
-Stef, jestem prawie pewny że się zagoją. A jak nie, to dam jej troche swojej krwi i dziewczę pójdzie do domu.
Stefan podszedł do Damona. Ten drugi odwrócił się do mnie plecami, dlatego nie wiedziałam co oni tam robią. Po chwili odwrócili się. Z moich ust wydarł się okrzyk. Oni się.. całowali! I to nie byle jak. Wyglądali jakby byli do siebie przyssani.
+18 CZYTASZ NA SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ
ZA SPACZONE I ZRYTE PSYCHIKI NIE ODPOWIADAM
*Perspektywa Damona*
Całowałem Stefana. Ale jakie to były pocałunki!
-Jesteś rozkojarzony - usłyszałem w myślach, głos Stefana.
Byłem? Może faktycznie.. ta mała dziewczyna.
-Wydaje Ci się - odpowiedziałem, ściągając z niego koszulkę. Stefan nie pozostawał mi dłużny. Nie dość że nie miałem już koszulki, to Stefan już klęczał przy moim koleżce.
TO TEN MOMENT
MOŻE JEDNAK PRZEWIŃ CO?
To może spaczyć Ci psychike.
Usta Stefana wirowały wokół mojego, podnieconego kolegi. Jęczałem. Ta mała nie-człowiecza dziewczyna musiała tego słyszeć. Stefan stał rozebrany (przyp. autorki. - :33 hehehe #Defan). Muskałem dłońmi jego tors, twarz i.. zgadnijcie co.
Ostrzegam po raz ostatni.
-Jestem gotowy- powiedział mi Stefan.
-Ja pierwszy - powiedziałem. Wsadziłem mini Damona w Stefana. Zajęczał, a to dopiero jeden ruch. Poruszałem się w nim, coraz szybciej, coraz ostrzej. Jego jęki napędzały mnie do szybszych ruchów biodrami. Stefan jęczał.
(Przyp. Autorki - Bosz ale wam zniszczyłam Stefana :D)
Ja jęczałem. Stef odwrócił swoją głowę i pocałował mnie. Wsadziłem mu brutalnie język w usta, penetrując wnętrze jego jamy ustnej. Smakował krwią, miętą i .. pożądaniem. Doszedłem głośno krzycząc imie mojego brata i kochanka. Stef również doszedł - robótką ręczną.
-Jesteś wspaniały - powiedział mi.
-Wiem - uśmiechnąłem się - Twoja kolej. Wchodzisz, wychodzisz - zaśmiałem się.
Stefan gładząc swojego fallusa, wszedł we mnie z impentem.
-Och Damon, zdecydowanie bardziej wole wchodzić .
Rozkoszowałem się penisem Stefana, jęcząc cicho .
No, już się skończyło. Pożądny czytelniku, obiecuje że poniżej nie będzie już żadnych niekonwencjonalnych scen.
*********
*Perspektywa Any*
-Jak to jest między wami? - spytałam gdy .. skończyli.
-Pytasz o nasz związek z technicznego punktu widzenia?
-Tak - ciekawe co mi powie.
-Gdy jestem ze Stefanem, a raczej kiedy Stefan jest we mnie, bo chyba o to pytasz, cóż staram się Nie myśleć o odczuwanym dyskomforcie tylko że daje coś pięknego Stefanowi.
-Jezu - westchnełam, myślałam że aż tak mi tego nie uszczegółowi. Bleee. Wystarczy że to SŁYSZAŁAM, na oglądanie mnie nikt nie namówi.
-A co ? Podobał się spektakl?
-Zarozumiałość masz na śniadanie? Zaśmiał się.
-Zadziorna jesteś.
-A ty głupi.
Spojrzał na mnie groźnie.
-Dobra, dobra. Dostane coś do jedzenia, picia? I musze do toalety.
5 miesięcy później.
Nikt mnie nie szukał. Miałam teraz rany na całym ciele. Nie było to już 7 a 59 jak się nie mylę. Damon codziennie sprowadzał nową panienkę którą wysysał. I co dziwniejsze każdego dnia był dla mnie coraz milszy. Teraz Stefan mnie "nacinał". Damon tylko karmił i zaprowadzał do łazienki. Dwa razy nawet zabrał w nocy na spacer. Był.. miły. Potrzebuje bandaży.
-Hey Damon.
-Musze z tobą porozmawiać. Ja.. Przepraszam. Za wszystko.
Oczy mi się zamykały. Czułam się slaba. To chyba przez ilość ran. Zakaszlałam. Odwiązał mnie. Gdy się odwrócił wyciągnełam zza jego paska nożyk. Byłam ledwo żywa.
-Kocham Cie, Ana.
Spadłam z krzesła. Damon chciał mi pomóc wstać.
-Zostaw, dobrze mi się leży.
Uśmiechnął się. Był to smutny uśmiech.
-Ja też cie kocham, Damonie.
Jego mimika wskazywała na to że był w szoku.
-Ale nie mogłabym tak żyć. Wybaczam Ci.
-Masz piękny uśmiech - szepnął.
Musnełam jego usta swoimi. I wbiłam sobie nóż koło serca. Damon płakał. Naprawde.
-Kocham Cie - szepnełam.
Umarłam.
Z końcem to przypomniała mi się taka nutka.
Buka - Orchidee ©
Luknijcie i wyobraźcie sobie (jak ktoś lubi rap ) Damona chodzącego po cmentarzu :D
"W tym horrorze, główne role to ja i ty" to cytat właśnie z tej nutki
Fanfik jest nie sprawdzony, chciałam jak najszybciej dodać.
Noooo. Jak się podobało? :D
Koniec troche inny niz chcialam, ale mysle że sie spodoba. Licze na kom :D
Możecie zamawiać dla siebie fanfiki pod każdym postem !
Przepraszam za wszystkie te przypowieści :D mam nadzieje że nikomu to Nie przeszkadza.
Pozdrawiam ♥
A-ya :*
Aaaaa cudowne 😻😻😻❤
OdpowiedzUsuńA-ya spieprzyłaś Emiśiowi psyche jeszcze bardziej, ale i tak Cię kocham :* świetne opowiadanie, cudowny styl, ogólnie wszystko wspaniałe
OdpowiedzUsuńEmiś
Tam były ostrzeżenia :D
UsuńJa Ciebie też :*
Dziękuje bardzo :'D
Pozdrawiam
*o* ZRYTA PSAJHICZNA PSAJHIKA xDD
OdpowiedzUsuń>w<
Cudowne
:D Dziękuje :*
Usuń