UWAGA
POST ZAWIERA WĄTKI EROTYCZNE.
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ
1/?
Godfrey Gao as Godfrey Gao :D
Nicole Niki Reed as Lily Collins
James Prewel as Jamie C. Bower
Niki Pov
Czemu musiałam trafić na takiego palanta?
Właśnie wyszłam z domu tego... tego idioty. 2 lata razem! Miał mi się oświadczyć! A teraz? Niech się oświadcza, blond włosej Rebecce. Dobrze, że Gao wcześniej wypuścił mnie z pracy. Zrobie mu za to loda. Żartowałam. Ale stanowczo muszę mu podziękować. Kocham po prostu mojego szefa. Ja tu gadam, a Wy nie wiecie o co chodzi. Mam na imię Nicole, mówią mi Niki. Pracuję w plotkarskiej gazecie, a Godfrey Gao, to mój szef. Wracam właśnie z byłego już domu, ponieważ mój niedoszły narzeczony, zdradził mnie z laską o imieniu Rebecca. James... kocham go. Ale zrobie wszystko, żeby o nim zapomnieć.
***
Godfrey Pov
Zapukała do mnie Nicole. Zeus chyba w końcu mnie polubił. Była trochę zdziwiona, gdy otworzyłem jej w samych bokserkach od Calvin'a Klein'a.
-Cześć, Goddy - Goody?
-Ym.. Witaj Nicole. Wejdź.
Weszła. Była zapłakana, wkurzona i... zagubiona?
-Mów do mnie Niki, proszę.
Pokiwałem wolno głową.
-Mam do Ciebie sprawę.
-Inaczej byś nie przyszła - zaśmiałem się.
Westchneła.
-Usiądźmy i wszystko mi opowiesz.
Usiedliśmy; ja na skórzanej kanapie, a ona w fotelu.
-Jem mnie zdradził i...
Niebiosa się otworzyły.
-Co takiego?
-James mnie zdradził.
Ukryłem uśmieszek.
-Kontynuuj.
-I nie mam gdzie mieszkać, więc pomyślałam, że może przenocowałbyś mnie na kilka dni? Potem mi odciągniesz z wypłaty.
-Jasne.
-Naprawdę?
Pokiwałem głową. Wolałbym ją, a nie jej wypłatę. Nad tym popracujemy.
Wstała.
-Dziękuję.
Podeszła do mnie i się przytuliła. Mój kolega, drgnął niebezpiecznie. Ile ty masz lat Gao? Pietnaście, że ekscytujesz się, gdy laska Cie przytuli? -Za co?
-Za przenocowanie i wypuszczenie wcześniej z pracy.
Uśmiechnąłem się.
***
-Niki, co chciałabyś na kolację?- spytałem moją współmieszkanke.
Zaśmiała się.
-Nie rozpieszczaj mnie tak. Zjem cokolwiek.
-Okay. A wino, białe czy czerwone?
-A może szampana?-zaśmiała się.
-Okay. Wypijemy za mądre kobiety i ich szefów - zaśmiałem się.
Usłyszałem jej chichot z sypialni. Rozpakowywała się. Co dziwne, nie miała oporów, żeby ze mną spać. Rozmysłałem tak o niej i jej chichocie, że aż zapomniałem o sałatce greckiej, którą prawie upuściłem. Wyciągnąłem szampana z chłodnej szafki i zawołałem Niks.
-Już idę!
Przyszła nieco przebrana. Miała czerwony, obcisły top i białe, krótkie szorty.
-Mmmm. Sałatka grecka. Mniam. Widzę, że będę miała z Tobą dobrze - śmieje się.
Nawet nie wiesz jak bardzo.
Otworzyłem szampana i nalałem nam do kieliszków.
-Za mądre kobiety.
-Za szefów, którzy wypuszczają wcześniej pracowników!
Gdy jemy, zadaje jej kilka pytań.
Ciekawa kobieta. Po 5 kieliszkach szampana Niki, dziękuje za kolacje i zmywa naczynia.
-Nie musiałaś tego zmywać-mówię do niej.
-Ale chciałam -ziewa.
-Idziemy spać? -pytam ją. Kiwa głową.
Całuje ją przy drzwiach. Niki odwzajemnia mój pocałunek.
-Och Niki- mówię cicho.
To sen. To nie może być prawda.
A jednak, to prawda. Nicole tu jest, w moim domu i całuje mnie, przy drzwiach od mojej sypialni.
-Zostaniesz moją seks partnerką?-pytam ją.
-C... co?
Popycham ją do łóżka.
-Zostań moją seks partnerką, proszę.
Rzucam ją na łóżko.
-Mam podać odpowiedź?
-Masz 10 sekund- mówię uwodzicielsko.
Nie wiem co się dzieje w jej głowie. Zgodzi się? Oby to zrobiła.
-Zgoda, ale...
-Naprawdę?
Czy ona nie jest pijana? Wypiła mniej ode mnie. Nie, napewno nie.
-Ale mam warunek. Na tą chwilę.
-Okay - ciekawe co wymyśliła.
-Najpierw, będziemy uprawiać suchy seks. Może być tylko w bieliźnie. Dopiero wtedy dam Ci odpowiedź. Jeśli się zgodzę, to po suchym seksie, rozbiorę się dla Ciebie. Jeśli nie - wyjde.
-Okay-mówię wolno. Uśmiecha się.
-Nie martw się. Pewnie się zgodzę.
Całuję mnie mocno. Ściągnęła szorty i top. Miała czerwony stanik z koronką i czerwone, pełne majtki. Szybko ściągnęła mi t-shirt i spodnie. Uwielbiam ją. (Przyp. Autorki. "Ja, uwielbiam JĄ Ona tu jest i tańczy dla mnie" - może i zatańczy :D )
Kładzie się na mnie. Ledwo moje bokserki, dotkneły jej majtek, a ona już jękneła.
-Umiesz?-pyta.
-Ty prowadź. Nie mogę myśleć, o niczym, gdy leżysz tak na mnie i swoimi piersiami ocierasz się o moją klate.
Zachichotała. Złapała moje dłonie i podłożyła na swoich pośladkach. Ścisnąłem jej.
-Dociskaj mnie, do siebie, skarbie-szepcze.
Tak też robię. Ona porusza się, ocierając się piersiami o mnie, a ja w odpowiednich momentach dociskam jej pośladki, dzięki czemu czuje mnie mocniej. Nie jest to prawdziwy seks, ale na początek jest w sam raz. Nicole porusza się coraz szybciej. Dyszy. Przywracam nas, teraz ja na niej leżę. Dociskam ją do kanapy. Jęczy. I ja jęcze. Po chwili dochodzi i całuje mnie w usta. Widzi, że mi trochę brakuje, więc kręci kółka biodrami. Dochodzę.
-To było zajebiste, skarbie-szepcze mi na ucho. Spycha mnie z siebie i staje koło łóżka. Robi seksowne pozy. Powoli, tak że to aż boli, ściąga stanik i rzuca nim we mnie. Nie wytrzymuje. Wstaje, zdzieram z niej majtki i kładę na łóżko.
-Mam zakładać gumke?-pytam.
Kręci głową i pokazuje ramię. Ma chipa czy co tam. Wkłada mi ręke w bokserki od Calvin'a Klein'a.
-Widzę, że jesteś już dużym chłopcem -mówi. Ściaga mi bokserki. Patrzy na mnie, to na mojego gotowego przyjaciela. Kładę się, a ona zajmuje się moim kolegą. Głaszcze go i całuje czule główkę. Bierze go do buzi. Syczę. Nie trzymam jej głowy. Wiem, że najlepiej zrobi mi, gdy nie będzie poganiana. Kręci językiem, liże... Co ona z nim nie robi?
-Bosko wyglądasz ze mną ustach... Rób to dalej... Szybciej kochanie...-mówię do niej. Przyspiesza. Jęcze.
-O kurwa- mówię dochodząc. Niki połyka moje płyny i uśmiecha się do mnie.
-Jesteś zajebista.
Posmutniała.
-Co jest?- siadam i głaszcze ją po policzku.
-Dawno... tego nie robiłam. Teraz odezwało się we mnie takie coś... Ja...
Nie, nie możesz teraz odejść.
-Podoba mi się to, Goddy. Ale jeśli coś by Ci nie pasowało, mów.
Podoba jej się.
-A ty mi powiedz, jakby Tobie sie coś nie podobało.
Uśmiecha się. Lubię jej uśmiech. Siada na mnie, kłade się. Ociera się dla zabawy, parę razy o mnie, swoją małą.
-Dawno tego nie robiłam... Z Jamesem.. Sam wiesz. Mam prośbę.
-Jaką?- uśmiecham się do niej.
-Łap mnie częściej za tyłek-szepcze i nabija się na mnie. Łapie ją za pośladki i delikatnie nią poruszam. Jęczy. I ja jęcze.
Jak mój wielki pyton, mieści się w tej kruszynce?
Czułem się ciasno w niej.
-Jeszcze mnie rozciągniesz- szepcze, jakby czytała mi w myślach.
-Mam nadzieję-mówię i poruszam się w niej coraz szybciej. Jej ręce są wszędzie. Na mojej twarz, po boku, dotykają moich włosów.
-Obijaj się o mnie jądrami.
Co?
-Jestem wtedy bardziej napalona.
Zwalniam tempo. Teraz wchodzę w nią powoli, ale głęboko.
-Czuję Cie całego...
Mruczę.
-Lubisz to, suczko?
-Ooo tak. Obijaj się o mnie!
-Lubisz tak? Lubisz jak wchodzę w Ciebie głęboko?
-Spróbuj głębiej-mówi wyzywająco.
Tak też robie. Chyba znalazłem jej guziczek. Jęczy i krzyczy, drapie mnie w skórę głowy. Ściskam jej pośladki i dociskam do siebie. Dochodzę krzycząc jej imię. Ona jeszcze chwilę porusza się, a potem opada na mnie, krzycząc.
-Seksowne gadki i ściskasz mi pośladki. Gdzie Ty byłeś wcześniej?
Śmieje się razem z nią.
-Ale.. suczka. Tylko w seksie. I nigdy nie nazywaj mnie księżniczką.
Kiwam głową. Nie wyszedłem z niej i dalej trzymam dłonie na jej pośladkach.
-Jesteś niesamowity. Możemy tak spać?- pyta mnie.
-Zobaczymy ile wytrzymasz.
Przykrywam nas kołdrą.
-Połóż tam ręce.
Kładę ręce na kołdrze, tam gdzie powinny być jej pośladki.
-Pod kołdrą, głupku.
Przesuwam dłońmi po jej ciele, aż docieram do pośladków. Głaszcze je. Ona robi kółko biodrami. Podnieca mnie. Jednak ona już prawie śpi.
-Lubię gdy jesteś we mnie.
Poruszam się.
-I to ja nie wytrzymam?
Kładzie się obok mnie.
-Ej. Mój pyton chciał spać w Tobie.
Całuje mnie.
-Ale możemy poczekać z seksem do rana? Jestem zmęczona.
-No nie wiem...
-Zrobię Ci loda.
-No dobra. Ale wskakuj na mnie.
Gramoli się na mnie i ustawia mojego penisa -który jest gotowy, znów. Wkłada go w siebie i rozkracza sie, jakby chciała zrobić szpagat.
-Nie odchodź ode mnie-mówi sennie.
-Nie odejdę-szepcze.
Łapię ją za pośladki i zasypiamy razem w tej dziwnej pozycji.
****
Ona porusza się niespokojnie. Pobudza mnie. Krzyczy.
-Niki!-potrząsam nią.Wstaje.
-Przepraszam...-mówi.
-Koszmar?
-Taaaak.
-Czego dotyczył?
-Nieważne..
Uśmiecha sie. Rozumiem ją. Dopiero teraz przypomina jej się, w jakiej zasneliśmy pozycji. Patrzy na mnie z przerażeniem.
-Ja..
Nie. Nie kończ tego.
-Mogę się spóźnić do pracy?
Kiwam głową. Sadzam ją i łapie za biodra.
-Jest pan moim narkotykiem, panie Gao.
-A pani moim, panno Reed.
I ponownie zatracamy się w sobie...
----------------*-------------------
Shit. Wiem. Tylko seks. Ale to Niki wina! Tak chciała, to ma!
Proszę kochanie ♥
Bedzie więcej części tego... shitu. Nie umiem takich rzeczy pisać ;---;
Mads! Stelena się tworzy. Nie zapomniałam o Tobie!
Mam nadzieję, że komuś się spodobało.
A i pseplasam, że perspektywa Gao, ale jakoś mi się tak fajnie pisze :D
Mam nadzieję, żę to nie przeszkadza ;)
Nie bijcie ;c
Do następnego,
Wasza Aya ♡
Fajnie napisałaś nie przejmuj się :D I nadal czekam na mój ff
OdpowiedzUsuń